Wpadł wiatr do parku i zaszumiał:
– Taki dziś jestem zalatany!
W głowę podrapał się i westchnął,
aż pospadały z drzew kasztany.
Potem narzekał: – Tyle pracy,
a zima blisko. Co to będzie?
Zrobił na trawie trzy fikołki,
aż poturlały się żołędzie.
– Czasu mam mało – rzekł – już wokół
robi się szaro, chłodno, mgliście…
Gwizdnął na palcach, zachichotał
i strącił z drzewa wszystkie liście.