7 wartości których możemy uczyć się od dzieci?
Myśląc o relacji dorosłego z dzieckiem, zwykle skupiamy się na roli dorosłego, który jest przewodnikiem i uczy. Zapominamy, że i dziecko może dorosłego czegoś nauczyć. Czegoś bardzo konkretnego i ważnego ❤️ . Piękny artykuł !!! Przeczytajcie koniecznie!!!
Dziecko jest kompetentne – podobnie jak dorosły. Ani dziecku, ani dorosłemu niczego nie brakuje, choć mają różne doświadczenia, nie tylko jeśli chodzi o jakość, ale i o ilość. Mówiąc o relacji dorosłego z dzieckiem, zwykle skupiamy się na roli dorosłego, który modeluje zachowanie dziecka, stanowi dla niego punkt odniesienia, nadaje kierunek, wspiera, pokazuje, uczy. Za rzadko mówi się, że i dziecko może dorosłego czegoś nauczyć. Czegoś bardzo konkretnego i ważnego. Czego ???
1. Autentycznego wyrażania siebie. Swoich uczuć i potrzeb: okrzyków zachwytu nad urodzinowym prezentem, tańca radości wokół dawno nie widzianej babci, ciężkich jak grochy łez z powodu rzuconego: „nie chcę się z tobą bawić”.Wzruszenia na głos Mufasy przemawiającego do Simby z gwiazd i zadziwienia na widok wielkiego Totoro.Dzieci są blisko swoich uczuć i potrzeb.
2. Slow life, czyli życia we własnym tempie – Dzieci mają czas. Na beztroskie leżenie na dywanie pośród porozrzucanych klocków. Na przyglądanie się żółtej koparce na osiedlowym parkingu. Na skakanie po kałużach, nawet tych mikroskopijnych. Tych, których my już nie widzimy, bo biegniemy, spieszymy się, łapiemy kilka srok za ogon. Dzieci kontemplują – choć ani słowa nie znają, ani jego znaczenia – nie tylko te chwile, na które długo czekały, ale i te, które stały się ich udziałem jakby „przez przypadek”. Podczas gdy my, dorośli, wychodzimy z kina wraz z pierwszymi napisami kończącymi film, wyciągamy w restauracji kartę płatniczą jedząc jeszcze deser, pakujemy walizki na dzień przed zakończeniem urlopu, dzieci do samego końca są zanurzone w tym, w czym obecnie uczestniczą. My żyjemy szybko, one w swoim tempie. Raz szybko, raz wolno, czasem nawet „zbyt wolno”, w naszym odczuciu. My się nie nudzimy, a dzieci tak.
3. Eksperymentowania: tego, któremu nie towarzyszy myśl z tyłu głowy: „nie uda się”, „szkoda czasu, i tak nikt tego nie doceni”, „jak by to zrobić jeszcze lepiej”. Eksperymentowania dla eksperymentowania. Dla zaspokojenia potrzeby ciekawości. Dzieci biorą mąkę, wodę, farbę i powstaje masa, którą pociecha jest wysmarowana od dołu do góry, a buzia uśmiechnięta od ucha do ucha. Dorosły bierze kartkę i ołówek, by policzyć, przeliczyć, podzielić, pomnożyć i na koniec przekląć pod nosem, bo mąka się właśnie skończyła.Nieraz zazdrościłam dzieciom zaufania do swojej siły sprawczej. I tego przekonania, że „mogę to zrobić”, „umiem, potrafię”, że „jestem wystarczająco duży”.
4. Ochrony siebie: troszczenia się o siebie. Zatykania uszu, gdy padają osądy i oceny. Chowania się do szafy, gdy rozpoczęto poszukiwania winnego. I zabawy w słup soli, gdy pada pytanie: „ile jeszcze razy mam to powtórzyć?”. Dzieci jasno komunikują, werbalnie i niewerbalnie, niezgodę na bycie karanym. I zawsze wiedzą, kiedy się nimi manipuluje. Do perfekcji opanowały niełatwą w świecie dorosłych sztukę odmawiania. Mówią „NIE”, gdy myślą „nie”, nawet gdyby to miało ściągnąć na nie niezadowolenie rodzica. My zdecydowanie częściej niż dzieci milczymy, gdy głos w środku mówi „NIE”, bo: nie wypada, nie będzie to mile widziane, poniesiemy konsekwencje, a może nawet za odmowę zostaniemy ukarani.
5. Bycia tym, kim się chce być:Dzwoneczkiem na łące pełnej motyli. Piratem pośród burz i sztormów. Studentem w wieku 7 lat. Dziecięca wyobraźnia nie zna granic. Dziecięcy świat służy dziecku. W tym świecie to, kim dziecko zostaje na chwilę lub na dłużej, wspiera jego rozwój, poczucie wartości. Wygląda na to, że wato być tym, kim się chce także w świecie dorosłych. Choćby to miało trwać tylko kilka chwil. Może dzięki temu uda się odnaleźć w sobie to miejsce, w którym jestem ważna, kompetentna.
6. Szczerości i bezpośredniości w relacji: i choć czasem mamy ochotę zapaść się pod ziemię z powodu wypowiedzi naszych dzieci skierowanych do znajomych i nieznajomych, warto nauczyć się budować relację na tych dwóch potrzebach. Dziecięca szczerość buduje kontakt nawet, gdy padają słowa, których wolelibyśmy nie słyszeć o sobie. Budują kontakt, ponieważ za tymi słowami nie ma ocen, etykiet, a jedynie obserwacja na miarę np. 4-latka np. „ale tu śmierdzi” , “ale tu brudno” nie przypisuje się chęci urażenia kogokolwiek, a jedynie stwierdzenie faktu, którego my wolimy nie werbalizować.
7. Zabaw „byle czym”: kartonowe pudło, stare prześcieradło, naciągnięta gumka, znalezione patyki i kamienie stają się w rękach dziecka wszystkim, co aktualnie jest mu potrzebne. I w przeciwieństwie do smartfonów, plastikowych lalek i samochodów, są ponadczasowe i mają nieograniczone możliwości. Ich oprogramowanie nie wiesza się, dziura nie staje się powodem krzyków i lamentów, a jedynie tajemnym przejściem do innego świata. Choć dzieci chcą nowych zabawek, bo przecież nieraz nie udało się wyjść ze sklepu w takim samym nastroju, w jakim tam weszliśmy, to bez nich nie zaprzestają zabawy. Bawią się niezależnie od naszej decyzji o kupieniu lub nie takiej czy innej zabawki. Bawią się „starą” kolejką, choć od miesięcy reklamują już kolej „nowej generacji”. Nie zbierają drogich gadżetów, choć zbierają „bezwartościowe” papierki, kulki, listki.
Czego jeszcze można nauczyć się od dzieci? ❤️ ❤️ ❤️
Źródło: www.dziecisawazne.